Jak poradzić sobie z kompleksami?
Trudno o kobietę, która nie miałaby kompleksów. Czym są kompleksy? Czyżby wadami, które widzimy tylko my same? Są to odstępstwa od ogólnie przyjętej normy. Może żadne to pocieszenie, ale normy lubią się zmieniać. Wystarczy cofnąć się do lat sześćdziesiątych ubiegłego stulecia, kiedy to trendy dyktowała Marylin Monroe. Była największą seksbombą wszech czasów o bardzo kobiecych kształtach, wąskiej talii i o niekoniecznie szczupłych biodrach. Trochę później, kiedy na scenie show -biznesu pojawiła się Britney Spears szybko dzięki ikonie kultury masowej schyłku XX wieku modne stały się umięśnione płaskie brzuchy i bardzo szczupłe ciało. Tak więc wniosek nasuwa się sam. Nie warto usilnie szukać w sobie niedoskonałości bowiem ideałów nie ma. Jeżeli jakieś nawet są to stoją za nimi marketingowcy, którzy wykorzystując techniki wpływania na odbiorców bombardują nas plastikowym pięknem. Podstawą dobrego samopoczucia jest akceptacja samej siebie. Kompleksy, które mamy i są naszą zmorą często są niewidoczne dla innych. Widzimy je tylko my i pielęgnujemy. Inni odbierają nas jako całokształt, nie zaś jako chodzący duży nos czy zbyt szerokie biodra. Najczęściej widzimy w sobie wady, kiedy kupujemy coś nowego do ubrania. Ogromne sklepowe lustra sprzyjają skupianiu uwagi na defektach. Nigdy nie szukamy w sobie zalet, a to duży błąd, ponieważ należy podkreślać w sobie to, co nam się podoba. Trzeba też pamiętać o sferze duchowej. Pielęgnowanie kulinarnego talentu, czy szlifowanie języka da nam więcej niż użalanie się nad brakami w wykształceniu. Receptą na bycie zadowoloną jest bycie doskonałą w jakiejś konkretnej dziedzinie życia. Szukajmy pozytywnych cech, a nie użalajmy się nad brakami lub wadami.